W sobotę, 20 lutego, zespół Louve Papillon zdecydował się kontynuować współpracę zespołu podczas wspaniałego wycieczki na świeżym powietrzu, w partnerstwie z Stowarzyszeniem SOS dla psów polarnych w Payerne.
Wspinaczka przez Moss Pass
Po gorącym porannym dniu pracy z powodu bardzo intensywnego okresu, zespół Louve Papillon, składający się z Magali, Patricka, Laurie, Céline, Miri, Antoine i Hélène, a także z naszego kierowcy dla kolekcji Urban Legend, Valentine, ładuje samochody na południe, kierunek: Le col des Mosses !
Trzy samochody zespołu LP ściśle się śledzą, droga prowadząca do przełęczy Mosses jest bardzo czysta i łatwo dostępna
Pod łagodnym spadającym śniegiem, całkowicie zanurzając się w zimowej bajkowej atmosferze, śmiechu i pieśni (w mniej lub bardziej trafnych tonach!), przechodzimy krętą drogę, która prowadzi do przełęczy. Jak tylko wysiedliśmy z samochodów, usłyszeliśmy wrzaski psów, które nas witały. Niektórzy, wygodnie siedząc w swoich małych pudełkach, z niecierpliwością marzą o tym, by z przyjaciółmi popłynąć po śniegu, podczas gdy inni korzystają z tej spokojnej chwili, aby skończyć drzemkę.
Przybycie i pierwsze kontakty
Inuit jest gotowy do startu, pies na czele jest zawsze uważny!
Oczywiście naszym pierwszym odruchem jest pobieganie do nich, jak zdziwione i szczere dzieci, szybko przypomniane o porządku z łagodną i pouczającą pomocą przez Carine, założycielkę stowarzyszenia SOS dla psów polarnych. Carine wyjaśnia nam od razu, jakie zasady należy przestrzegać dla naszego bezpieczeństwa i dobrego samopoczucia zwierząt, takie jak: nie przechodzić palcami przez kratki, aby pozostawić je w spokoju w ich przestrzeni lub trzymać się z dala od niektórych bardziej wrażliwych psów, cierpiących z przeszłości. Wyjaśnia również, jak ważne jest, abyśmy zdawali sobie sprawę z tego, że podziękowania i uściski dla psów po spacerze są integralną częścią aktywności, dla naszej przyjemności! Podczas gdy Carine, Jonathan i Amelia jedno po drugim przyciągają psy na sanie, robi się zdjęcie zespołu, aby zapamiętać ten piękny dzień. I jedziemy do pierwszego konwoju! Antoine, którego urodziny miały miejsce dzień wcześniej, został zaproszony pierwszy razem z Heleną.
Część drużyny LP uwieczniona przez Patricka za soczewką. Pudełka za nami są używane tylko do transportu psów. Od lewej do prawej: Céline, Miri, Rodolphe (syn Magali), Magali, Valentine (górnik nowej kolekcji), Antoine. Od lewej do prawej: Hélène, Laurie, Theodore (syn Magali).
Zespół Henniez w siłę, Patrick (z lewej) i Antoine (z prawej)!
Spokojnie usytuowani na sankach, para zostaje uwieczniona przez kilka zdjęć fotografa Patricka, zanim stado wyruszy na pierwszy zjazd.
Małe zdjęcie Antoine'a i Hélène'a przed wejściem na sanie
Trasa na saniach
Podczas trasy Carine z przyjemnością opowiada nam przyjemne anegdoty na temat tak różnorodnej grupy, składającej się wyłącznie z wcześniej maltretowanych psów, pochodzących z ponurych warunków, skazanych na eutanazję, a mimo to wydają się działać w zgodzie z kierownikiem. Nie chodzi tu o szaleńcze bieganie lub dążenie do osiągnięć.
Podobnie jak w klasie szkolnej, psy głowy są bardzo uważne na wskazówki Carine, uszy prosto i skoncentrowane na naszej trajektorii, nie przepuszczają niczego, jak dobrzy uczniowie z pierwszego rzędu! Za nimi pojawiają się pierwsze oznaki rozproszenia, czyż nie jest o wiele bardziej zabawne próbować ugryźć w uszy swojego partnera i przejść pod centralny zestaw, aby zdenerwować nauczycielkę? W tyłach, prawdziwe małe raky bardzo się kłócą, korzystając z najmniejszej przerwy w sikaniu, aby się kręcić w śniegu, i grać ze swoim partnerem, zmuszając biednego Jonathana, by przyszedł ich rozwikłać, pod naszym śmiechem.
Oscar wydaje się bardzo zmotywowany do powrotu na drogę...
Ale przy każdym wyjściu nie możemy nie docenić siły tych zwierząt, genetycznie wyselekcjonowanych do ekstremalnych warunków, które wydają się przygotowywać się do ćwiczeń z pewną radością i pozornie zdumiewającą łatwością. po 10 minutach kończy się krótka, ale intensywna trasa. trzeba zrobić miejsce dla innych pasażerów, żeby nie zmęczyć psów. Na czele, zespół się porusza, nie mieli żadnego na własną rękę! Potrzeba jednak kilku minut, aby napoić psy i pozwolić Miri i Céline usiąść.
U góry: Miri i Céline są gotowe do wyjścia pod strażą Carine i Jonathana.U dołu: Laurie i Hélène trzymają niecierpliwe psy prowadzące, podczas gdy Jonathan oprowadza spragnione psy.
Po tym, jak zostali uwolnieni, niecierpliwie szczekające psy ponownie skakały pod śniegiem, zmuszając Jonathana do biegania za konwojem. Na kolejne wycieczki Carine zaplanowała dwa procesy psów, zawsze bardzo troszcząc się o dobro swoich zwierząt, zawsze stawiając swoje pierwszeństwo. Zjeżdżając ze śniegu, zapraszamy na gorącą czekoladę w barze kilka metrów dalej. Wykorzystujemy również czas za pośrednictwem improvizowanej sesji zdjęciowej i staramy się zachować poważny wygląd przed obiektywem Patricka, podczas gdy kulki śniegu rzucają się nad naszymi głowami, rzucane przez dzieci z Magali, i . dużych » dzieci z zespołu ... po zakończeniu ostatniego wyścigu, czekamy z niecierpliwością na zielone światło Carine, na uściski psów, które dały nam magiczny moment. Ci ludzie dosłownie rzucają się nam na szyję w wybuchu czułości, wzbudzając zazdrość wśród spacerzystów i narciarzy. To w tym niespodziewanym zgromadzeniu ludzi, nieznanych kilka godzin wcześniej, zgromadzonych i połączonych przez psy polarne, kończy się ta piękna bajka.
Na górze: Oscar czeka na swoją dawkę uścisku, łatwo go znajduje u Heleny. Na dole: Céline nie wie, czy poddać głowę, to jest bójka uścisków!
Uwielbiona działalność, którą bardzo polecamy
Celine na górze, Laurie na dole
Louve Papillon bardzo gorąco zaleca aktywność dla psów na sankach proponowaną przez Carine za pośrednictwem stowarzyszenia SOS dla psów polarnych. Oprócz swojej niezawodności, szczegółowej organizacji, punktualności, dyspozycyjności i radości z życia, członkowie stowarzyszenia dbają o każdego czworonożnego. Jako firma, która bardzo troszczy się o zwierzęta - to nasza codzienna walka - chcieliśmy pokazać, że ta działalność, prowadzona w sposób szanujący zwierzęta i ich potrzeby, jest całkowicie akceptowalna. Wielu obrońców zwierząt demonizuje sport, często słusznie, gdy jest prowadzony w celu osiągnięcia zysków, zarówno finansowych, jak i wydajnych. Jeśli szukasz wycieczki pełnej emocji, prędkości, adrenaliny i bardzo długiego czasu, jesteś w złym miejscu... natomiast jeśli szukasz ludzkiej i psiej przygody, śmiechu, uścisków i łaskawki (od psów!), świeżego powietrza, przyjaznego i dziecięcego klimatu, a jednocześnie wspierania szlachetnej sprawy, nie wahaj się wybrać SOS dla swoich wycieczek firmowych, rodzinnych lub z przyjaciółmi! Wyjechaliśmy z gwiazdami w oczach, obdarzeni nowymi siłami, wzbogaceni wspomnieniami i bardziej połączeni niż kiedykolwiek